Close X

Zespół Szkół Ponadpodstawowych im. Jana Kasprowicza w Nietążkowie

Facebook Psycholog Pedagog ZSP Nietążkowo Facebook Instagram

Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
Udzial jeźdzców „Stajni Nietążkowo” w gminnym Hubertusie w Żegrowie
17.10.2015 r.

Corocznie na zakończenie sezonu, w dzień świętego Huberta, urządzane są tradycyjne biegi myśliwskie. Jest to święto wszystkich miłośników koni i sportu jeździeckiego.
Dawniej bieg myśliwski – par force – był pogonią jeźdźców i myśliwych za prawdziwą zwierzyną, w otoczeniu sfory psów prowadzonej przez pikera, w obecności trębacza i mastera. Dziś tylko pielęgnujemy tradycje urządzania biegów, a pogoń „za lisem” ma charakter symboliczny.
Współczesny Hubertus zachował pewne zasady i ma swój, od lat przestrzegany, rytuał. Dobry obyczaj każe organizatorom Hubertusów wysyłać pisemne zaproszenia. Jedno z nich Stajnia w Nietążkowie miała zaszczyt otrzymać.
Sobota, 17 październik… godz. 6:30.
Za oknem pierwsze promienie jesiennego słońca próbują przebić się przez zaspane chmury. Zapowiada się piękny dzień na Hubertusa. Grubsze przygotowania do wyjazdu zrobiliśmy już wczoraj, ale jeszcze masa pracy przed nami.
Zaczynamy od nakarmienia koni. Po tym pakujemy rzeczy do samochodu: na wieszaku przygotowane odświętne stroje jeździeckie, siodła, ogłowia, pachnące świeżo wyczyszczoną skórą, dalej skrzyneczki ze zgrzebłami i szczotkami. Podjeżdżamy trajlerem przed stajnię i wyprowadzamy z niej nasze konie.
Podprowadzamy je bliżej, stawiamy ich przednie nogi na rampie przyczepy. Konie z problemem wchodzą do trajlera. Nie jeżdżą nim na co dzień. Konie w przyczepie, rampa w górę. Wyjeżdżamy.
Godz. 10:00.
Zajeżdżamy przed miejsce spotkań organizatorów tegorocznego Hubertusa. Na placu w Żegrowie trwa przedświąteczna krzątanina. Zjechały konie z bliższej i dalszej okolicy. Z przyjaciółmi pozdrawiamy się uśmiechem. Czas nagli! Trzeba zrobić jeszcze jeden nawrót do Nietążkowa po pozostałe konie. Wyprowadzamy konie z przyczepy. Zabieramy się do odświętnego siodłania. Grzywa zapleciona w koreczki, otoczona białą gumką, efektownie odsłania szyję konia. Nogi zabezpieczone w kolorowe ochraniacze.
Kolej na jeźdźców: bryczesy, czarne wyglancowane buty, bluzka. Na wierzch czarny ubiór. Całości dopełniają skórzane rękawiczki i czarny kask jeździecki.
Godz. 11:55.
Za pięć minut rozpoczęcie Hubertusa.
Godz. 12:00.
Jeźdźcy wjeżdżają na parkur, ustawiając się frontem do organizatorów i licznej publiczności. Gospodarze witają, dokonują prezentacji jeźdźców i przedstawiają najważniejsze osoby biegu: mastera – jeźdźca prowadzącego orszak konny, który nadaje i kontroluje tempo jazdy, podaje sygnały i kontrmastera – jeźdźca zamykającego, czuwającego nad bezpieczeństwem i porządkiem jazdy.
Jeźdźcy biorący udział w biegu muszą przestrzegać zasad: miejsce raz obrane w szyku utrzymuje się do końca, niedozwolone jest zajeżdżanie drogi, wyprzedzanie i najeżdżanie innych koni.
Pierwszy sygnał. Master wyprowadza jeźdźców w teren, tropem „lisa”. Jest piękny, ciepły jesienny dzień. Orszak konny wygląda imponująco. Jadąc parami uczestnicy biegu kierują się do lasu.
Podwójny sygnał i jazda kłusem. Zasada dyktowania tempa jest prosta: 2 sygnały– szybciej, 1 sygnał – wolniej. Wjazd do lasu. Master ponownie sygnalizuje. Galop. Rozlega się efektowny, rytmiczny tętent końskich kopyt, ptactwo zrywa się w zaroślach płosząc niektóre z koni. Trzeba nie lada siły i umiejętności jeźdźca, aby spłoszonego konia utrzymać w szeregu. Konie są wypoczęte, chętnie galopowałyby przed siebie. Pojedynczy sygnał. Zwalnianie do kłusa.
W czasie, gdy jeźdźcy przemierzają las tropiąc „lisa”, pozostali goście przejeżdżają bryczkami na leśną polanę. Zaproszonych gości jest około dziewięćdziesięciu. Tam spotykamy się po pierwszej godzinie biegu. Jeźdźcy wjeżdżają na polanę galopem.
Pokazowy galop i nawroty. Goście są podekscytowani, dopingują, klaszczą. Jest żywiołowo i dynamicznie! Master zarządza krótką przerwę. Stępowanie zmęczonych koni. Jeźdźcy i goście zajmują całą polanę. Jest ciepło i wesoło. Coraz weselej!!!
Sygnał i ruszamy dalej. Kilkadziesiąt końskich nóg zanurza się w dywanie złotych, szeleszczących liści. Dookoła cisza, przerywana końskim parskaniem. Oglądamy się za siebie. Mgła? Nie, to spocone konie parują tak intensywnie, że wypełniły dukt leśny „niby mgłą”. Jest po prostu magicznie. Milkną rozmowy. Delektujemy się niepowtarzalną chwilą.
Podwójny sygnał wyrywa jeźdźców z czarodziejskiego stanu. Jeźdźcy zbliżają się do kolejnej polany. Tu na oczach widzów rozegra się właściwa pogoń za „lisem”. „Lisem” jest jeździec z przypiętą do lewego ramienia lisią kitą. Jest nim absolwent Technikum Hodowli koni w Nietążkowie Mariusz Lewandowski. Obława rozpocznie się po podaniu sygnału „lis”! Wyczekiwanie!!!
Jeźdźcy oddają koniom wodze, aby ułatwić im przyspieszenie. Cwałują, prawie nie dotykając kopytami ziemi! Za późno na refleksje. „Lis” pojawia się. Trudno utrzymać równowagę! Jeszcze metr, pół metra i… „lis” robi gwałtowny zwrot w prawo!
Przy tej prędkości potrzeba kilkudziesięciu metrów na wyhamowanie.
Grupa jeźdźców, która osaczyła „lisa” goni go pod zagajnik. Tam polana się zwęża, tworząc tym samym pułapkę. Master bacznie obserwuje rozgrywające się sceny. „Lis” ciasno otoczony jeźdźcami próbuje się ratować. Robi się gorąco!!! Nagły radosny okrzyk jednego z jeźdźców oznajmia o zerwaniu kity!
Master daje sygnał „lis złapany”! „Królowi polowania” składamy gratulacje. Od tej chwili towarzyszy on masterowi na czele całego orszaku. Pogoń była bardzo szybka, niestety trwała bardzo krótko. A zwycięzca mógł być tylko jeden. Scott, koń wyścigowy, który jeszcze nie tak dawno biegał z wieloma sukcesami na służewieckim torze zanim trafił do Nietążkowa. Dosiadał go były uczeń Technikum Hodowli Koni w Nietążkowie Maciej Pawlak.
Organizatorzy podziękowali wszystkim uczestnikom biegu. Konie dekorowane były pamiątkowym flo (wstęgą). Master i „Król polowania” poprowadzili teraz widowiskową rundę honorową. Po niej konie odwozimy do stajni na zasłużony odpoczynek.
Godz. 19:00.
Spotykamy się ponownie, by przy ognisku ogrzać się i ugościć w suto zastawionym „mateczniku”: bigos, kawa, grochówka, pachnący chleb z okrasą, swojskie kiełbasy!
Dzień pełen wrażeń dobiegł końca. Święty Hubert czuwał dzisiaj nad nami.

Adam Thiel







solidarni-z-ukrainą
e-dziennik   „Czas zawodowców BIS|- zawodowa Wielkopolska”|Patronat Politechniki<br />Poznańskiej

Inspektor ochrony danych
Grzegorz Król  
e-mail: iod(m)zspnietazkowo.pl


Certyfikaty i odznaczenia


Gratulacje i podziękowania


Nasi Partnerzy

zobacz »